Chanseul pomimo swojego temperamentu była schludna, co można było zobaczyć także na przykładzie jej pokoju. Było to spore pomieszczenie, przypominające sypialnie z pięciogwiazdkowego hotelu. Ściany były pomalowane na przemian fioletową i szarą farbą, dodatkowy nastroju sypialni dodawały białe wzory gałęzi drzew, namalowane gdzieniegdzie. Łóżko, stojące na samym środku przy jednej z ścian, przykryte szarą kołdrą z dużymi fioletowymi poduchami, sprawiało wrażenie królewskiego łoża, gdyż posiadało obszerny baldachim. Obok łóżka znajdowało się małe podłużne okienko, z którego można było obserwować Błonia. Naprzeciw miejsca do spania stała ogromna szafa na ubrania, a tuż obok znajduje się nieco mniejsza, na miotły, których Chanseul miała naprawdę dużo. Część z nich była uszkodzona, część w ogóle nie nadawała się do użytku, ale dziewczyna miała do nich sentyment. W pokoju nie było jednak biurka, szatynka jeśli tylko musiała, odrabiała prace domową w wspólnym pokoju puchonów. Zamiast tego w kącie, pomiędzy drzwiami a szafami stał ogromny fotel, na którym zazwyczaj przesiadywał kot o szarawej sierści- Soren.
- Trochę się chyba dzisiaj spóźnię- mruknęłam do siebie, pod nosem.
OdpowiedzUsuńUsiadłam na łóżku, wyciągnęłam z kieszeni szaty różczkę. Wskazałam nią na szafę i szybkim ruchem nadgarstka otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej szatę wyjściową. Szybko się przebrałam i przeczesałam prędko włosy. Pogłaskałam jeszcze mojego kocurka, który leżał na fotelu i już wychodziłam.
[Z/L]
Zbudziły mnie pewnego zimowego ranka, promienie słońca dochodzące do mnie z okienka. Od razu przeciągnęłam się leniwie i wstałam z łóżka, ziewając po drodze. Ubrałam się w żółwim tępię, jak co ranek oczywiście. Wejrzałam jeszcze na zasypane śniegiem błonia i postanowiłam, że dzisiaj będzie idealny dzień by wybrać się na miotłę. Podeszłam szybko do szafki z miotłami, niestety ale tylko kilka z nich nadawało się do latania. Może miałam ich dużo, ale i tak zawsze wybierałam Nimbusa 2001. Już prawię chciałam opuścić pokój, kiedy spojrzałam na fotel. Siedział na nim Soren i spoglądał na mnie smutnym wzrokiem.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam Soren, ostatnio nie poświęcam ci zbyt dużo uwagi - zwróciłam się w stronę kota, po chwili drapiąc go za uszkiem, co niezmiernie lubił. Już chciałam zabrać go razem ze mną, ale nie wiem czy to byłby dobry pomysł Kot na miotle ze mną. Wolałam oszczędzić mu tego. - Obiecuję, że niebawem się gdzieś razem wybierzemy!
Pożegnałam go uroczym uśmiechem i wyszłam z pokoju.
[Z/L]
Od razu jak weszłyśmy do mojej sypialni, przywitał nas mój kot, Soren. Plątał się trochę między nogami, kiedy chowałam miotłę do szafy. To był znak, ze jest głodny. Nasypałam mu do miski trochę karmy i ruszyłam w stronę łóżka, by już po chwili opaść na nie, jak flak.
OdpowiedzUsuń- Proszę rozgość się - wypowiedziałam do Victorii, która pierwszy raz była w moim pokoju.
Przetarłam jeszcze nerwowo twarz i już po chwili siedziałam na brzegu łóżka.
- Vic ja naprawdę przepraszam cię za dzisiaj. Trochę poniosły mnie emocję. - powiedziałam, zapraszając dziewczynę, by usiadła obok mnie. - Naprawdę, tak się cieszę, że masz chłopaka. I przepraszam za to co powiedziałam w sali historii magii, po prostu takie plotki o nim chodziły, a ja nie powinnam była ich powtarzać. Nie znam go, ale mam nadzieję, że szybko mi go przedstawisz. Wierzę, że jest to miły chłopak, ty byś innego nie wybrała - uśmiechnęłam się i zamrugałam kilkukrotnie powiekami.
Nie wiedziałam, że Chanseul ma kotka. Był bardzo uroczy i milusi. Schyliłam się i pogłaskałam go po czym zaczęłam rozglądać się po pokoju. Mimo iż był sporych rozmiarów, to i tak było tu przytulnie. Usiadłam na łóżku obok Chanseul.
OdpowiedzUsuń- Nie masz za co przepraszać, rozumiem, że mogłaś się tak poczuć. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Ah, nie przejmuj się tym. Nie znasz go, więc to naturalne, że mogłaś bazować na opinii usłyszanej od innych. Naprawdę, nie mam ci tego za złe. - potarłam lekko jej ramię, aby dziewczyna już nie była taka zestresowana.
- No jasne, że ci go przedstawię! Musicie się poznać, jestem pewna, że się dogadacie. - klasnęłam w dłonie po czym również opadłam na łóżko.
- Może z Chanyeolem nie wszystko stracone? W końcu wszyscy mają dużo nauki, spójrz na nas, też długo nie rozmawiałyśmy. Jestem pewna, że w czasie przerwy wszystko się zmieni. - westchnęłam. - A no i oczywiście musimy się wybrać do Hogsmeade na jakieś małe zakupy!
Victoria była rzeczywiście wspaniałą przyjaciółką, tylko ona mogła pocieszyć mnie w takiej sytuacji. Jej gesty i słowa sprawiały, że naprawdę czułam się lepiej. Mieć ją obok siebie. Czego można chcieć więcej, jeśli ma się takich przyjaciół. Jednakże ja i tak pragnęłam miłości.
OdpowiedzUsuń- Vic mogę ci coś wyznać - zaczęłam, nerwowo splatając dłonie.- Ja zawsze, w głębi ducha pragnęłam znaleźć tą jedyną miłość. Można rzec, iż jest to moje marzenie. Nie pragnę niczego więcej, jak tylko stworzyć z kimś rodzinę. Wiem, że jestem jeszcze młoda i mam czas, ale ja już o tym myślę. Szczęśliwa rodzina to to czego pragnę najbardziej..
Głupio mi, że postanowiłam jej to wyjawić, ale byłam z nią blisko, więc w sumie powinnam mówić przyjaciółce takie rzeczy. Unikałam wzroku Victorii, ale za to oparłam głowę o jej ramię.
- Muszę zebrać się w sobie i czekać cierpliwie, aż wpadniemy w końcu na siebie. Nawet ostatnio udało się załatwić tą sale muzyczną. Tak, będę w dobrej myśli.
Spojrzałam na nią uważnie i zaczęłam jej słuchać. Nawet nie wiedziałam, że dziewczyna tak cierpi co tylko wywołało u mnie smutek i jednocześnie wyrzuty sumienia - dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? W końcu pod maską wiecznie wesołej Chanseul kryła się też ta druga, mniej wesoła strona. I ja siebie nazywam przyjaciółką...Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, powinnam się domyślić, że coś jest źle i wpierać ją wcześniej. Czasu jednak nie mogłam cofnąć choćbym bardzo chciała.
OdpowiedzUsuń- W końcu spotkasz tego kogoś, z którym kiedyś założysz rodzinę i będziesz żyła długo i szczęśliwie. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Mimo, iż byliśmy jeszcze w Hogwarcie, w szkole ona już myślała o rodzinie. Podziwiałam ją za to. W duchu zrobiło mi się bardzo miło, w końcu wyjawiła mi taką rzecz. To chyba znaczyło, że mi ufa, a nie ma nic lepszego niż zaufanie drugiej osoby. Chłopak, którego pokocha będzie chyba najszczęśliwszym chłopakiem pod słońcem.
- Na dobre rzeczy warto czekać, Chanseul. - odpowiedziałam cicho i westchnęłam. - Naprawdę? To świetnie! Z tą salą muzyczną naprawdę się napracowałaś, powinien ci się jakoś odwdzięczyć. - uśmiechnęłam się szeroko i puściłam jej oczko.
Naprawdę trzymałam za nią kciuki, chciałam aby była szczęśliwa tak jak ja, bo widok smutnej dziewczyny naprawdę łamał mi serce.
- Jak będziesz mieć jakieś problemy czy coś to zwróć się do mnie, okej?
Czułe słowa i czyny Victorii naprawdę sprawiły, że poczułam się dużo lepiej. Dobrze, że miałam się komu wygadać, nie wiem ile jeszcze bym wytrzymała by trzymać to wszystko w sobie.
OdpowiedzUsuń- No tak, z tą salą było latania, ale to wszystko dzięki Eunji, prefektowi gryfonów. - odrzekłam, drapiąc się po policzku. - Chciałabym być pierwszą osobą, która z nim tam zawita.
Pragnęłam by zaprowadzić Chanyeola do sali muzycznej, by pokazać mu to o czym tak bardzo marzył i ekscytował się. Najważniejsze jednak było dla mnie to, że udało mi się spełnić obietnice daną mu w Hogsmeade.
- Vic, o każdej porze dnia i nocy, nawet jak nie będziemy miały okazję się spotkać, ja będę wysyłać ci liściki - oznajmiłam, uśmiechając się szczerze. - Czy nie będę zbyt natrętna?
- W takim razie nie pozostaje ci nic innego jak zaprowadzić go do sali muzycznej! Z pewnością się ucieszy. - uśmiechnęłam się. Naprawdę miałam nadzieję, że Chanseul uda się spędzić trochę czasu z Chanyeolem. Zasługiwała na to, w końcu tyle dla niego zrobiła. Podziwiałam ją za ten zapał, a to wszystko dla jednego chłopaka. Musiała go naprawdę lubić, oby on też odwzajemniał jej uczucia.
OdpowiedzUsuń- No jasne, liściki brzmią świetnie! - odwzajemniłam jej uśmiech. - No co ty! Nigdy nie będziesz dla mnie natrętna. - powiedziałam szczerze. Gdyby to ode mnie zależało to zdecydowanie spędzałabym z nią o wiele, wiele więcej czasu. Do głowy wpadł mi pewien ciekawy pomysł.
- Może urządziłybyśmy kiedyś jakieś pidżama party czy coś w tym stylu? Dużo dziewczyn tak robi. No wiesz, nocują u siebie, opowiadają różne rzeczy i takie tam. - zaśmiałam się. Mimo, iż do jej pokoju miałam zaledwie kilka kroków to i tak chciałam spróbować czegoś takiego. Jestem pewna, że byłoby świetnie! Chciałam tylko, żeby Chanseul podzielała mój entuzjazm.
Na samą myśl o spotkaniu z Chanyeolem aż jęknęłam. To było dla mnie coś ekscytującego, ale znowu karmiłam się tą fałszywą nadzieją, w końcu byłam optymistką, jednak w głębi duszy czułam, że on może mnie odtrącić.
OdpowiedzUsuń- Ty też wysyłaj mi listy - odrzekłam, łapiąc ją za rękę. - Co tylko się wydarzy, od razu mnie informuj!
Chciałam być na bieżąco i wiedzieć co dzieje się u mojej najlepszej przyjaciółki, wysyłanie listów umożliwiało nam to.
- Pidżama party? - powtórzyłam, dziwiąc się. To brzmiało genialnie, ja i moja przyjaciółka, nocujemy razem, rozmawiamy o chłopakach i wygłupiamy się. - To przecież wspaniała myśl! Bardzo bym chciała z tobą nocować - wypowiedziałam entuzjastycznie, łapiąc się za policzki. - W ogóle spójrz na mojego kota, on także byłby szczęśliwy, chyba cię polubił.
Soren ciągle kręcił się obok nas, a później wskoczył na łóżko i położył się obok dziewczyny.
- No jasne, że będę wysyłać! Ale ostrzegam, że moje życie nie jest zbyt ciekawe i mogę ci pisać w nich o wszystkim. Dosłownie o wszystkim. - spojrzałam na nią uważnie, jednak po chwili znów uśmiechnęłam się.
OdpowiedzUsuńTak, już widzę to nocowanie z Chanseul. Bitwa na poduszki, rozmowy o wszystkim, jedzenie pyszności itp. Czy takie nocowanie zawsze tak wygląda? Ale jestem pewna, że na pewno świetnie byśmy się bawiły. Nie da się nudzić z tą dziewczyną.
- Musimy o tym kiedyś pomyśleć na poważnie. - uśmiechnęłam się i przeniosłam swój wzrok na kota Chanseul. Był taki malutki i uroczy, zaczęłam go głaskać. - Też mam kotka, muszę go kiedyś przyprowadzić, może pobawiliby się razem z Sorenem. - zaproponowałam.
- Nie jest zbyt ciekawe?! - zdziwiłam się, spoglądając znacząco na Victorię. - Kobieto masz boskie życie, przecież wiesz, że ci zazdroszczę. A poza tym, lubię pisać o wszystkim i o niczym, tak robią przyjaciółki - posłałam jej ciepły, ale delikatny uśmieszek.
OdpowiedzUsuńNie mogłam oderwać wzroku od Sorena i dziewczyny. Nie wiedziałam, że mój kot aż tak lubi obcych. W sumie to świetnie, bo mój zwierzak miał taki sam gust jak ja.
- Naprawdę masz kota? koniecznie musisz go tu przyprowadzić. Ej a może zrobimy tę imprezkę u mnie i ty przyprowadzisz swojego słodziaka. - oświadczyłam wesoło. - Jaka to rasa? Ja mam rosyjskiego. Tak właściwie to dostałam go od babci i bardzo jesteśmy do siebie przywiązani. Niestety ostatnio poświęcam mu za mało czasu.
Uśmiechnęłam się tylko nieśmiale. Naprawdę, moje życie nie różniło się niczym od życia innych uczniów. W odpowiedzi poklepałam ją delikatnie po ramieniu i znowu spojrzałam na kotka.
OdpowiedzUsuń- Mój to kot bengalski. Mam go dopiero od dwóch lat, kupiłam go na Ulicy Pokątnej jak szłam do pierwszej klasy. - uśmiechnęłam się. - Pewnie, że przyprowadzę. Może kotki też z chęcią by się pobawiły. - dodałam po chwili i opadłam na łóżko.
- Tak w ogóle to coś jeszcze się u ciebie wydarzyło? - zapytałam po kilku sekundach z zaciekawieniem.
Po serii uśmiechów z naszej strony, dziewczyna opadła na łóżko, a ja dźwignęłam swoje ciało do pozycji siedzącej i oparłam się o poduszki. Pytanie Victorii przypomniało mi o jeszcze jednaj ważnej rzeczy, którą miałam jej powiedzieć.
OdpowiedzUsuń- Właściwie to ostatnio poznałam kogoś nowego - wyznałam, przeczesując palcami swoją grzywkę. - Obiecałam, że zaopiekuję się psem gajowego i wtedy spotkałam Lee Sungyeola. Puchona, trochę zagubionego, ale za to jakiego milusiego. Umówiliśmy się nawet razem, aby porobić komuś psikusy. Rozumiesz, jest wesoły i lubi żarty jak ja. Miły chłopak, jest na twoim roku, więc pewnie go znasz.
Mówienie o nim sprawiło, że od razu na moich ustach zagościł tajemniczy uśmiech. Miałam go za dobrego znajomego, ale już czułam, że Victoria może to zinterpretować inaczej.
Gdy Chanseul wspomniała, że poznała kogoś nowego moje oczy od razu się rozszerzyły. Szybko wstałam i spojrzałam na nią z uwagą jednocześnie podnosząc jedną brew do góry. Lee Sungyeol, Lee Sungyeol - próbowałam sobie przypomnieć jego twarz.
OdpowiedzUsuń- Ah, chyba go znam! Ten taki wysoki? - zapytałam szybko. Tak, to na pewno był on. Jak mogłabym go nie kojarzyć, skoro był na tym samym roku i uczęszczał ze mną na lekcje?
- To świetnie! Chyba macie wiele wspólnych zainteresowań, prawda? - uśmiechnęłam się znacząco. Sungyeol to chyba byłaby lepsza partia dla Chanseul, no ale ja nie zamierzałam bawić się w swatkę. Wiedziałam, że i tak nikogo nie można zmusić do miłości. Cieszyłam się jednak, że dziewczyna poznała kogoś podobnego do niej. To na pewno ułatwiało im kontakty. Nie mogłam także zignorować tego uśmiechu, który pojawił się na twarzy Chanseul.
- Co to za uśmiech, co? - trąciłam lekko jej ramię i zaśmiałam się po czy znów położyłam się obok niej. - Wybierzmy się kiedyś w czwórkę do Hogsmeade. Tak po prostu, na takie przyjacielskie wyjście Puchonów. Ja, ty, Woohyun i Sungyeol. Będzie fajnie, obiecuję! - zaproponowałam z uśmiechem. Nie widziałam, żeby jakaś większa liczba osób z jakiegoś domu wychodziła razem. Przeważnie widywałam dwie osoby, rzadko kiedy trzy, więc pomyślałam, że fajnie byłoby wyjść gdzieś większą grupą.
Wiedziałam! Wiedziałam, że on tak zareaguje. W sumie to miłe. Ja jednak nie myślałam o nim, jak o chłopaku, z którym mogłabym dzielić jakieś głębsze uczucie. Ciągle przed oczami miałam Chanyeola, to jak mogłam zainteresować się kimś innym? A co jeśli to uczucie, które nim darzę może mnie naprawdę zgubić. I przez to może mnie ominąć coś naprawdę świetnego. Nie, nie będę sobie zawracała głowy takimi bzdurami. Chanyeol i ja, to jest mój cel w życiu.
OdpowiedzUsuń- No jest niesamowicie wysoki, aż mi było wstyd, że nie znałam go wcześniej. To taki charakterystyczny i żywy chłopak. Wygłupialiśmy się nawet razem, rzucając śnieżkami.
Sungyeol był bardzo podobny do mnie. Miałam wrażenie, że jest to moja bratnia duża, albo że znaliśmy się już w poprzednim wcieleniu. Chciałam jeszcze się z nim spotkać, więc wspólny wypad zaproponowany przez dziewczynę, spodobał mi się do tego stopnia, że wstałam z łóżka i podskoczyłam, klaszcząc w dłonie. Upiekłabym wtedy dwie pieczenie na jednym ogniu. Poznałabym jej chłopaka i jeszcze zbliżyła się do Sungyeola, może nawet udałoby nam się zrobić komuś naszego psikusa z cukierkami...
- Masz rację, to byłby wspaniały wypad 4 puchonów, który z pewnością przeszedłby do historii. Victoria jesteś wspaniała, taka przyjaciółka, takie pomysły. Jesteś lepsza niż ja! - krzyczałam, ale po chwili zasłoniłam sobie usta, następnie wybuchnęłam śmiechem. Tak bardzo się cieszyłam. W głowie już układałam sobie przebieg całego tego spotkania.
Tak, z pewnością byli podobni w wielu rzeczach. Chanseul znałam nie od dziś i mimo, iż prawie wcale nie znałam Sungyeola to po jego zachowaniu na lekcjach mogłam wywnioskować jedno - na pewno był żartownisiem. Nie dziwię się, że tak dobrze się ze sobą dogadywali, a ten wypad do Hogsmeade miał chyba same zalety - przynajmniej z mojego punktu widzenia. Jednakże gdzieś tam w środku obawiałam się, że sprawy mogą nie pójść po mojej myśli. Co będzie jeśli Chanseul i Woohyun niezbyt się polubią? Eee, to chyba niemożliwe, ich nie dało się nie lubić.
OdpowiedzUsuń- Potrzebujemy takich wyjść w Hogwarcie! To świetna okazja do poznania się, a w końcu nam - Puchonom zależy na dobrych kontaktach, prawda? - uśmiechnęłam się radośnie. - Nieprawda! Obie jesteśmy najlepsze, skromnie mówiąc - dodałam poważnym tonem przy okazji puszczając jej oczko. Niestety na to wyjście będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, bo jak na razie Hogsmeade nie było w planach. W sumie to lepiej, będziemy mieć więcej czasu na przemyślenie wszystkiego dokładniej.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że jesteśmy razem w Hufflepuffie! - powiedziałam nagle ni stąd ni zowąd i rzuciłam się na dziewczynę, aby ją przytulić. W tym momencie naprawdę poczułam się jak najszczęśliwsza osoba na świecie. Do szczęścia nie brakowało mi chyba niczego, no może prócz szczęścia innych - a w szczególności Chanseul i jego...No cóż, taka już byłam i nie mogłam nic na to poradzić. Czasem nawet aż za bardzo przejmowałam się innymi osobami. Zawsze uznawałam to jednak za zaletę.
- Chanseul, co ja bym bez ciebie zrobiła? Nie znam drugiej tak zwariowanej osoby jak ty, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. - uśmiechnęłam się delikatnie. Już miałam ją pytać o niejaki bal bożonarodzeniowy, jednak po dłuższym, a może krótszym zastanowieniu uświadomiłam sobie, że w teraźniejszej sytuacji byłoby to po prostu nie na miejscu. Oby tylko zamierzała iść... jak nie, to sama ją tam zaciągnę. Zawsze mogłam przebrać się za chłopaka i zaprosić ją na bal. Eh dobra, nie myślałam o tym na serio, po prostu czasami zupełnie niespodziewanie przychodzą mi do głowy dziwne rzeczy. Mam nadzieję, że nikt nie czyta tutaj w myślach, wtedy z pewnością wyszłabym na kompletną idiotkę. Odrzuciłam włosy do tyłu i westchnęłam spoglądając na zegarek. Do kolacji pozostało jeszcze kilka godzin.
- Może się gdzieś przejdziemy? Mimo iż jest zima, to pogoda jest dość ładna. - zasugerowałam.
[ O Boże, strasznie cię przepraszam, nawet nie zauważyłam, że się tak rozpisałam. Serio, przepraszam :c]
Usuń- Ja również cieszę się, że mam tak wspaniałą dziewczynę w swoim domu - odparłam, a ona zawisła na mojej szyi.
OdpowiedzUsuńTiara przydziału była rzeczywiście wszechwiedząca i idealnie przydzielała uczniów do domów. Moi puchoni byli wspaniali, świetnie się dogadywali i dbali o siebie, a ja, jako prefekt doceniałam to. Musiałabym kiedyś porozmawiać z tą czapeczką i podziękować jej za tak świetnych uczniów, a w szczególności za moją przyjaciółkę Victorię. Po rozmowie z dziewczyną i tej chwili, zapomniałam o zmartwieniach i postanowiłam, że od teraz, bez względu na wszystko, będę już wesoła, tak jak zawsze, dla Vic. Nie chciałam, żeby ona przejmowała się moją osobą. Inni z pewnością mieli gorsze problemy, dlatego ja nie mam powodu, by użalać się nad sobą. To ja tu jestem od pocieszania innych, a nie na odwrót.
- Przejść się? Z wielką chęcią, a gdzie? - Zapytałam, przechylając odrobinkę głowę na bok i przykładając palec na usta w zamyśleniu. - Wiem, że pewnie marzysz, by udać się na gorące źródła - uśmiechnęłam się szyderczo, łapiąc się za biodra. - Tak tak! Wiem, że chciałabyś być w tym miejscu, sam na sam ze mną! - Zaśmiałam się, kładąc rękę na jej ramieniu. - To jest miejsce, w które powinnaś udać się z chłopakiem. Może warto znaleźć sobie jakieś wyjątkowe miejsce. Takie tylko dla nas, w które zawsze chętnie będziemy się wybierać.
[ A gdzie tam dużo, to jest idealna ilość! Nie masz co się przejmować ^.^ ]
Zaczęłam myśleć nad odpowiednim miejscem. Nie takim zwykłym, do którego chodzą wszyscy jak np. błonia. Chodziło mi raczej o takie miejsce tylko dla mnie i dla Chanseul.
OdpowiedzUsuń- Gorące źródła?! Skąd wiedziałaś, że marzę o pójściu tam z tobą? - wybuchłam śmiechem. Owszem, gorące źródła wydawały się fajne, ja jednak nie myślałam na razie by iść tam z kimkolwiek.
- Hmm, więc może powinnyśmy wybrać się do magicznej oranżerii! Słyszałam, że to ciekawe miejsce, a ja jeszcze tam nie byłam, więc czemu nie? - zaproponowałam z uśmiechem.
- Świetny pomysł, prefekci mają w zwyczaju nazywać ją dżunglą! - oznajmiłam śmiejąc się. - To chodźmy.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszyłam się, że wybieram się tam właśnie z Victorią, było to miłe miejsce z ławkami. Dookoła rosły roślinki i znajdowały się różne ścieżki, czego można chcieć więcej do odpoczynku. Prawie niczym w palmiarni, albo innym ogrodzie botanicznym. Zbliżyłam się do kota i pogłaskałam go na pożegnanie, a ten wskoczył na fotel. Ruszyłyśmy w kierunku drzwi z dziarskim uśmiechem na ustach.
[Z/L]x2